Wczoraj usłyszałem, że się lenię, bo nie co dzień są wpisy na blogu. Wprawdzie nigdy nie obiecywałem, że codziennie coś wrzucę, ale lud czytający przyzwyczaił się, że jest coś każdego dnia. Nie ma co zmieniać utartych zwyczajów, trzeba pisać.
Wczorajszy bieg w Kliniskach zachęcił mnie do większej aktywności. Na dzisiaj wybrałem trasę przez Łęsko i Bolechowo. Start po godzinie 11, jeszcze nie było gorąco, ale to przyszło w drodze. Nie brałem ze sobą wody, butelka w ręce bardzo mi przeszkadza. Już wolę nie pić po drodze, byle nie targać ze sobą nawet małej butelki.
Kawka świetnie regeneruje |
Od jutra spuszczam trochę z tonu, przed Gryfem trzeba wypocząć, zregenerować się i zebrać siły.
widzę, że wczoraj wybraliśmy tą samą trasę tylko ja w przeciwnym kierunku:) no i ja o 11 już byłem po. co do picia to ja się zaopatrzyłem w pas z małymi bidonami i sprawdza się świetnie - nic nie przeszkadza także polecam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i do zobaczenia na Gryfie
Mariusz Gess
Ja bym musiał biec z kanką, a ją trudno przypiąć na pasku ;)
OdpowiedzUsuń