czwartek, 19 kwietnia 2012

Siły wróciły

10 km

Polecam wszystkim kurację wstrząsową na okoliczność przeziębienia. Zamiast udawać leczenie jakimś g..nem z telewizyjnej reklamy, kupionym za spore pieniądze w aptece (najczęściej g...no pomaga), porcja konkretnego wysiłku na świeżym powietrzu, potem gorąca kąpiel, aspiryna i duża ilość gorącego napoju, może być z prądem. Albo się człowiek rozchoruje błyskawicznie (wtedy do lekarza po antybiotyk), albo - co bardziej prawdopodobne - stanie na nogi w dwa dni. Mi pomogło, dziś gra muzyka, wszystko OK.

Pogoda się poprawiła, przestało wiać zimnem. Miło było pobiegać bez ciepłej bluzy na grzbiecie, w samej koszulce. Czasu nie mierzyłem, ale po 10 km spokojnego, luźnego biegu zerknąłem na zegar - niecałe 55 min, czyli zalecane przez Darka na pierwszą połowę biegu tempo 5:30 na km. Byłoby szybciej, ale bieżnia już zdążyła przeschnąć, moje nieco zdarte od spodu buty jechały do tyłu, nie miałem właściwego wybicia. 
Dziś amatorów ruchu na bieżni było niewielu. Na płycie boiska byli za to chłopcy od piłki. Od razu wprowadzili charakterystyczną dla siebie atmosferkę słowną, wypowiedzi ograniczając do kurwowania i pierdolenia. Ciekawie by było kiedyś nagrać ten ich trening i zmontować nagranie, wykreślając wszystko, co nie na 'k' i 'p'. Audycja mimo wszystko nie byłaby krótka.

Do Hamburga został tydzień. Kol. Aleksandra, ukochana małżonka, przedwczoraj skręciła nogę, a wczoraj zapakowano ją (nogę) w solidny gips. Mimo to nie chce słuchać o rezygnacji z wyjazdu i kibicowania nam na trasie. Będzie klaskać, krzyczeć i stukać gipsem w asfalt. 
Nogę skręciła oczywiście na prostej drodze, przechodząc przez ulicę, w butach na płaskim obcasie. Kobieta potrafi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".