wtorek, 24 kwietnia 2012

Wzorowo

15 km, stadion

Gdyby niedzielny bieg miał wyglądać tak jak dzisiejszy - byłoby super. Bez zmęczenia, na równym oddechu, lekko i w równym tempie. Mierzyłem czas na każdym ukończonym kilometrze, mieściłem się w widełkach między 5:21 a 5:28. Na asfalcie byłoby nieco szybciej, ale bieżnia jest już sucha jak pieprz i buty się trochę ślizgały, co zwalniało tempo biegu. Najważniejsze, że nie ma już śladu po chorobie i spowodowanym przez nią osłabieniu, a forma wróciła do właściwego poziomu.
Teraz modlić się tylko o odpowiednią pogodę, najlepiej taką, jak dziś. Nie za ciepło, nie za dużo słońca, moje optimum.
Jutro odpust zupełny i regeneracja.

W oczach Piotrka Walkowiaka, który ma ze mną biec w Hamburgu widzę coś w rodzaju lekkiej rezygnacji. Ściślej - pogodzenia się z myślą, że tym razem chyba jednak nie będziemy biec razem do końca. No, trzeba przyznać, że Piotrek przygotowania do maratonu miał, eufemistycznie ujmując, krótkie. Za to chwali mnie, że równie sumiennie odrobionych lekcji dawno nie widział. Jak się znam, ucieszy się nie mniej ode mnie, jeśli uda się zrealizować założony na niedzielę cel: <4h.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".