czwartek, 15 listopada 2012

A wice kiełbasę robi!

8 km

Dziś się porządnie rozciągnąłem przed biegiem. Przyznam uczciwie, baaardzo rzadko to robię, z lenistwa. Ale okazało się, że rozciągnięcie uczyniło bieg zdecydowanie przyjemniejszym: krok swobodniejszy, dłuższy i lżejszy. Dla równowagi zacząłem odczuwać lewego achillesa, który do tej pory nie dokuczał. Dziś może nie dokuczał, ale dawał znak, że jest. I to już jest niedobre. Słowem, co się polepszy, to się popieprzy. Jak się k...wie nie wiedzie, to i pies jej nie chce...

Na razie nie rwę się do szybkiego biegu, wciąż chrypię nieprawdopodobnie. Byłem dziś na sesji rady powiatowej, paru radnych pytało, co mi jest. Wszystkim mówiłem, że pochlałem ze starostą. Jedna radna się zdziwiła, że ja padłem, a starosta tak świetnie wygląda. Powiedziałem jej, że ma wprawę; pije co wieczór, to wytrenowany.

A propos kręgów władzy: dziś na bieżni dostrzegłem panią wiceburmistrzową Heńkową. Dzielnie zasuwała z koleżanką i kijkami, jak podsłuchałem - rozmawiając o jedzonku. Kiedy skończyłem swoje, akurat mnie mijały.
-Dobry wieczór, a gdzie kolega małżonek? Pewnie szturmuje lodówkę zamiast tu ćwiczyć?
-A nie. Robi kiełbasę, w sobotę będzie wędził!
Heniu, jak po nim wyraźnie widać, zna się na jedzeniu. To miło, że robi kiełbasę. Jutro wpadnę do urzędu, zapiszę się na kawałek. 
Jak kto ma ochotę, to też się zapiszcie. Nie pożałujecie.
O, tak wygląda dzisiejsza kolacja

A dziś Beaujolais Nouveau, bo trzeci czwartek listopada. Już próbowałem, więc wiem, że wino niespecjalne, choć rok był dobry. Dobry, bo wprawdzie winogrona (raisins - dla tych, co kumają francuski...) chorowały i owoców było mało, to te, które były, miały świetną jakość. Sok był bardzo słodki i miał idealną równowagę kwasów. Wino będzie świetnej jakości. I tu tajemnica badziewia pt. beaujolais nouveau: "to" jest wyrobem winopodobnym, produkowanym z tego, co nie nadaje się na prawdziwe beaujolais. Francuzi "tego" do ust nie biorą i śmieją się z całego świata, który ów płyn kupuje w przekonaniu, że to wino.
Mimo wszystko kupiłem parę butelek. Dziś posiedzimy przy dobrym jedzonku i lampce "tegotam", resztę wypije się do niedzielnego obiadu. Ważne, że spędzi się miło jeden listopadowy wieczór i takież popołudnie. I to jest prawdziwa wartość BN2012.

Sante!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".