środa, 28 listopada 2012

Chyba jestem gotowy

9 km

Ostatni dłuższy trening przed weekendowymi biegami. Dobrze się rozgrzałem w truchcie uliczkami "Złodziejewa", na stadionie od razu wpadłem na Mirka, który zaproponował 20 kółeczek. Czemu nie. Po paru okrążeniach dołączył do nas Krystian i tak we trójkę, w naprawdę dobrym tempie, zrobiliśmy swoje. Chwila rozmowy z Jackiem i Robertem na koniec, podczas rozciągania po biegu. W sumie trening miły od strony towarzyskiej.
Jestem bardzo zadowolony z formy. Wydolność świetna, bez kłopotu wytrzymam i dychę, i półmaraton. Szybkość zdecydowanie dobra, rozciąganie kapitalnie poprawiło sprawność mięśni, krok jest dłuższy i dużo lżejszy, niż paręnaście dni temu. No i wreszcie ustępują ostatnie objawy choroby, jaka przez dwa tygodnie po mnie łaziła zatruwając życie. Wczoraj i dziś przez całe dnie chciało mi się rzygać, ale to pewnie efekt przyjęcia solidnej porcji antybiotyku na pusty żąłądek, nie licząc kilku kaw wypitych w ciągu dnia. To mi zresztą już przeszło, jest zupełnie OK.

W necie znalazłem jeden z moich ulubionych koncertów: Dire Straits, Bazylea, 1992. Koncert, który był transmitowany w TVP na żywo, pamiętam ten wieczór. Długo potem szukałem nagrania, dwa lata temu udało mi się przechwycić płytę. A teraz i dźwięk, i fonia na Youtube. 
Kto lubi DS, polecam, to jeden z ich lepszych koncertów. Nie słuchać cicho! 2 godziny dobrej muzyki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".