niedziela, 18 listopada 2012

Tak może być zawsze

10 km z ogonkiem
+ 5,5 km

Psiakrew, nie wiem, co myśleć. Po wczorajszej dawce wysiłku i bólu dziś powinienem nie mieć ochoty na nic, prócz leżenia. Powinno mnie rwać wszystko, co wczoraj pobolewało, a dostało bobu. Tymczasem - odwrotnie. Nic nie boli, czuję się wyśmienicie. To dzień na bicie rekordu, przekraczanie bariery dźwięku i start w dwóch maratonach, jeden po drugim. Biegło mi się idealnie: lekko, swobodnie, bez wysiłku. Dychę skończyłem wypoczęty, zadowolony. Mógłbym od ręki biec drugą.
Zastanawiam się, co też się stało. Przecież to nie efekt wczorajszego narzekania. Może podziałał Movalis, którego łyknąłem dwie tabletki? A może, po prostu - cud?

To był dzień spotykania znajomków. Na początek natknąłem się na Piotrka i Sebastiana, wracali z treningu. Sebastian zmieniony nie do poznania: pozbył się paru kilogramów, które jeszcze niedawno wisiały mu na brzuchu. Teraz - młody bóg. Zadowolony jednak także z innego powodu: wreszcie uwolnił się od skutków kontuzji z wiosny. Może biegać wydajnie i bez bólu. Kawał czasu był wyłączony z obiegu, wyraźnie mu to doskwierało.
W drodze powrotnej kolejny znajomy, Mirek Lewandowski. Łatwo rozpoznawalny, po ogromnych słuchawkach na głowie. Nie myśli, zdaje się, o śnie zimowym, nadal w akcji. Najbliższa - 2 grudnia w Toruniu, Półmaraton Świętych Mikołajów. Też się wybieram. Może nawet dzień wcześniej skoczę do Konina, na Bieg o Lampkę Górniczą (10 km). Nocleg u szwagierki, a w niedzielę rano można podjechać do Torunia, to raptem 110 km.

Wieczorem jeszcze raz wskoczyłem w dres, przebiegłem się ulicami, na stadionie zrobiłem 5 kółek (100 m szybko, 300 relaksowo) i tą samą trasą wróciłem do domu. Znowu uczucie lekkości, swobody i czystej przyjemności z biegu. Na stadionie jak miało być szybko, to naprawdę było szybko, jak od dawna nie bywało. Rewelacja, tylko czemu dzień wcześniej była masakra?? 

A, jeszcze jedno spostrzeżenie. W niedziele bieżnia nie jest oświetlana, nie ma też światła ze sztucznego boiska piłkarskiego obok (piłkarze odpoczywają). Biegacze krążą po bieżni w ciemnościach. Ale dwa silne reflektory oświetlają plac przed biurowcem OSiR-u, gdzie nic się nie dzieje. Ot, takie lokalne dziwactwo, w ramach wspierania sportu i rekreacji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".